top of page
Szukaj

Pakistan, część 1. Skardu

  • Zdjęcie autora: Grzesiek Szakajlo
    Grzesiek Szakajlo
  • 25 kwi 2020
  • 3 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 3 maj 2020




Latem 2019 roku miałem dużo - wziąłem udział w fotograficznej wyprawie w Karakorum. W wyprawie pod samo podnóże drugiej najwyższej góry świata - K2/Czogori. Właściwie to najwięcej szczęścia było w tym, że udało się wrócić w jednym kawałku, 7kg lżejszym ale nadal w jednym kawałku :)


Kilka tygodni po powrocie wyczytałem w wiadomościach, że Denis Urubko z jego nową ekipą dotarli do Skardu w Pakistanie. Po krótkiej aklimatyzacji ruszą atakować BroadPeak. Będą pokonywać tę samą trasę, którą pokonywaliśmy my... no do pewnego momentu - oni wejdą wyżej :). Co więcej, okazuje się, że idzie z nimi kilka osób, dzięki którym nasza wyprawa okazała się takim sukcesem. Kilka osób, które było dla nas wielkim wsparciem zarówno fizycznym, logistycznym jak i duchowym. Czas trzymać za nich kciuki :)


Gdańsk -> Warszawa -> Dubaj -> Islamabad. Ta podróż mimo, że długa to mija sprawnie i bez większych przygód. Ostatnią przesiadkę mamy w Islamabadzie. Po dość długim oczekiwaniu na nasze bagaże biegiem udajemy się do ostatniej odprawy. Tu się robi ciekawie, przy odprawie na terminalu krajowym, nie licząc pojedynczych osób jesteśmy właściwie sami. Małe schody pojawią się kiedy okazuje się, że zabranej z Polski whisky nie możemy wziąć do bagażu podręcznego... Co w tej sytuacji zrobić? Oczywiście liczyć na pomoc pakistańskiej obsługi. W kilka minut znajdują materiały do zabezpieczenia butelki i za drobną opłatą zostaje ona nadana jako osobny pakunek. Owinięta w kurtkę, trochę folii z naklejką PIA (Pakistańskich linii) dumnie jedzie po taśmie. Tych kilka pojedynczych osób, które nam towarzyszą obserwują sytuację z uśmiechem.


Mamy wykupione miejsca w pierwszym rzędzie, klasa business. Obsługa zajmuje się nami z wyjątkową gościnnością. W trakcie lotu panuje pewna niecierpliwość bo gdzieś po drodze powinno być widać Nanga Parbat. Pojawia się pewien pomysł. Przecież najlepszy widok na góry będzie z kabiny pilota. Skoro jesteśmy już tak dobrze traktowani to przecież nie szkodzi zapytać. Na filmach takie rzeczy się udają. Steward jest nieco zaskoczony ale przytakuje i idzie podyskutować z pilotem. Nie ma go kilka minut. Wraca z przepraszającą miną twierdząc, że namawiał pilota ale jednak procedury im nie pozwalają. Z perspektywy czasu to chyba jednak dobrze, że nam nie pozwolili. Nie wiem czy czułbym się bezpiecznie wiedząc, że tak swobodnie omijają procedury. A Nanga Parbat? Będziemy go szukać przez boczne okienko.


Lądowanie w Skardu jest czymś wyjątkowym. Lotnisko jest położone powyżej 2200m n.p.m. Otoczone z każdej strony szczytami po 4000-5000m. Od razu czujemy, że jesteśmy w wyjątkowym miejscu.

Terminal w Skardu to taki mały barak. Bagaże na taśmę są wrzucane przez otwór w ścianie. Wygląda na to, że historia naszej whisky już rozeszła się po podróżujących bo wszyscy reagują bardzo entuzjastycznie jak ta, nieuszkodzona pojawia się na taśmie. Gratulacje dla obsługi.

Jako, że jesteśmy jednymi z nielicznych obcokrajowców, to szybko zostajemy wyłapani przez służby policyjne. Na podstawie naszych paszportów dostajemy specjalne karty, którymi od tej pory mamy się legitymować. Nikomu nie mamy dawać naszych paszportów czy innych dokumentów. Takie jest zarządzenie Policji z Baltistanu. Szybko to zostaje zweryfikowane bo już wieczorem tego samego dnia potrzebujemy zgody wojska na dalszą podróż, a wojsko nie zważa na specjalne karty tylko chce paszporty. Każdy kolejny posterunek wojskowy, który będziemy mijać także oczekuje paszportu. Także... rządzi ten kto ma większą spluwę. Miejsca na dyskusję raczej nie ma.


Pierwszą noc spędzimy w Hotelu w Skardu. Jedziemy przez przedmieścia. Widok jest szokujący. Przynajmniej dla mnie jest szokujący. Na własne oczy widzimy zupełnie inny świat niż ten, który znamy na co dzień. Zabudowania to mnie lub bardziej rozpadające się baraki. Droga, po której jedziemy to w większości dziury poprzeplatane kawałkami asfaltu. Czasami dziury są tak duże, że spokojnie zmieściłoby się tam małe osobowe auto. A może to nie dziura tylko roboty drogowe. Ciężko powiedzieć - oznaczeń i zabezpieczeń brak.

Hotel - jeden z lepszych w Skardu. Nie próbuję go nawet porównywać do europejskich standardów. Miejscami grzyb na ścianie zajmuje większą powierzchnię niż pozostała część ściany. Wszystko to jednak nie ma większego znaczenia. Widok z pokoju zapiera dech w piersiach. Góry, góry i jeszcze raz góry. A na trawniku pod balkonem porozkładane, suszące się alpinistyczne stroje ekip, które właśnie wracają ze zdobywania najwyższych szczytów na ziemi. Mijamy ich na korytarzach, jemy razem kolację. Tak - jesteśmy w wyjątkowym miejscu. Bardzo wyjątkowym.


Bardzo długo zastanawiałem się od czego zacząć moją opowieść o Pakistanie, a właściwie jego małej części jaką jest Baltistan. Czy ułożyć ją chronologicznie czy może tematycznie. Odpowiedź okazała się nie aż tak oczywista ale jednocześnie całkiem prosta - od tego co wyróżnia ten rejon - od ludzi. Ludzi, którzy wprost zarażają uśmiechem. Ludzi, którzy mimo, że w dużej większości żyją w biedzie to są niesamowicie życzliwi, pomocni i bije od nich radość.


G.

 
 
 

Comments


© 2020 by GRZEGORZ SZAKAJŁO PHOTOGRAPHY - Fotografia portretowa i okazjonalna, wydruki fotograficzne, wydruki na płótnie

  • Biały Facebook Ikona
  • Biały Instagram Ikona
bottom of page